Gdzieś jest, lecz nie wiadomo gdzie
Świat, w którym baśń ta dzieje się,
Maleńka pszczółka mieszka w nim
Co wieść chce wśród owadów prym.
Tę pszczółkę, którą tu widzicie, zowią Mają,
Wszyscy Maję znają i kochają.
Maja fruwa tu i tam
Świat swój pokazując nam.
Dziś spotka Was maleńka, zwinna pszczółka Maja,
Śmiała, sprytna, rezolutna Maja
Mała przyjaciółka Maja
Maju, (Maju) Maju, (Maju)
Maju cóż zobaczymy dziś?
Hakuna matata, jak cudownie to brzmi.
Hakuna matata, to nie byle bzik!
Już się nie martw, aż do końca twych dni!
Naucz się tych dwóch radosnych słów hakuna matata!
Otoż, gdy był z niego mały wieprz.
Gdy był ze mnie mały wieprz.
No pięknie, dzięki.
Woń przykrą rozsiewał kiedy kończył jeść, innym jego kąpanie ciężko było znieść.
Mówią o mnie żem cham, jam subtelny gość, przykre że, przy mnie ktoś wciaż zatykał nos.
Och! Co za wstyd!
Było mu wstyd!
Cały świat mi zbrzydł!
Był brzydszy niż ty!
Czułem się paskudnie!
A może cudnie?
Zawsze gdy chciałem...
No no Pumba nie przy dzieciach...
O sorry.
Hakuna matata, jak cudownie to brzmi.
Hakuna matata, to nie byle bzik!
I Już się nie martw, aż do końca twych dni!
Naucz się tych dwóch radosnych słów hakuna matata!
Hakuna matata, hakuna matata, hakuna matata.
I Już się nie martw, aż do końca twych dni!
Naucz się tych dwóch radosnych słów!
Hakuna matata
C: Czuję co się święci!
A: (Co?)
C: Opętał ich zły duch!
A: (O!)
C: Dam głowę,
że w tym naszym trio,
zostanie tylko dwóch...
A: (Eee!)
C: Ta noc karesom sprzyja!
Miłosny tchnęła czar!
A i C: W tej sytuacji romantycznej,
co będzie strach się bać!
N: Miłość rośnie,
wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując moc...
F: Jak mam jej wyznać miłość?
Jak wytłumaczyć mam?
Kim jestem, co się stało?
Nie wiem.
Co robić nie wiem sam...
N: Jest tak zamknięty w sobie!
Lecz nie uwierzę, że...
Nie będzie królem,
skoro ma,
królewski ton i gest!
Razem: Miłość rośnie,
wokół nas!
W spokojną, jasną noc...
Nareszcie świat,
zaczyna w zgodzie żyć!
Magiczną czując moc...
Miłość rośnie,
wokół nas!
Jej zapach jest tuż, tuż!
N i F: Kochać to,
pokonać, troski swe!
Przetrwać pośród burz...
C: Jeżeli on,
zakocha się...
Nasze sielskie dni...
A: Odchodzą, w dal!
I nie ma rady...
C i A: Już po nim,
czas na łzy...
Tyle dni nieba nie dotykać,
Tyle lat nie przeczuwać nic,
Tyle chwil stracić bezpowrotnie,
I w ciemności tkwić.
Stoję tu, patrzę prosto w światło.
Stoję tu, myśli mkną jak wiatr.
Nagle wiem, to nie jest sen
To tutaj jest mój świat!
Po raz pierwszy widzę blask,
Żadnych mgieł i chmur już nie ma.
Po raz pierwszy widzę blask,
Noc dorównać pragnie dniu.
Tak się rodzi nowy czas,
Moje życie się odmienia.
Z dnia na dzień, wszystko jest inaczej
Kiedy jesteś tu.
Tyle dni gonić, nieuchwytne.
Tyle lat błądzić jak we mgle.
Tyle chwil patrzeć i nie widzieć
Nic i mylić się.
Stoi tu, słońce nad słońcami
Stoję tu i od razu wiem
Jeden gest i jasny jest
Nieznany życia sens.
Po raz pierwszy widzę blask,
Żadnych mgieł i chmur już nie ma.
Po raz pierwszy widzę blask,
Noc dorównać pragnie dniu.
Tak się rodzi nowy czas,
Moje życie się odmienia.
Z dnia na dzień, wszystko jest inaczej
Kiedy jesteś tu,
Kiedy jesteś tu.
Oliwia: Tyle było dni do utraty sił
Do utraty tchu, tyle było chwil
Gdy żałujesz tych z których nie masz nic
Jedno warto znać, jedno tylko wiedz
Razem: Że ważne są tylko te dni
Których jeszcze nie znamy
Ważnych jest kilka tych chwil
Tych na które czekamy
Ola: Pewien znany ktoś, kto miał dom i sad
Zgubił nagle sens i w złe kręgi wpadł
Choć majątek prysł, on nie stoczył się
Wytłumaczyć umiał sobie wtedy właśnie, że
Że ważne są tylko te dni...
Razem: Jak rozpoznać ludzi których już nie znamy
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych
Jak oddzielić nagle serce od rozumu
Jak usłyszeć siebie pośród śpiewu tłumu
Jak rozpoznać ludzi których już nie znamy
Jak pozbierać myśli z tych nieposkładanych
Jak odnaleźć nagle radość i nadzieję
Odpowiedzi szukaj, czasu jest tak wiele
Bo ważne są tylko te dni…/ x2
Na na na na na na na na na.. /x4
Szła dzieweczka do laseczka
Do zielonego - ha, ha, ha
Do zielonego - ha, ha, ha
Do zielonego.
Napotkała myśliweczka
Bardzo szwarnego - ha, ha, ha
Bardzo szwarnego - ha, ha, ha
Bardzo szwarnego.
Gdzie jest ta ulica, gdzie jest ten dom
Gdzie jest ta dziewczyna
Co kocham ją.
Znalazłem ulicę, znalazłem dom
Znalazłem dziewczynę
Co kocham ją. Lala, la, la, la, la, la
Myśliweczku, kochaneczku
Bardzom ci rada - ha, ha, ha
Bardzom ci rada - ha, ha, ha
Bardzom ci rada.
Dałabym ci chleba z masłem
Alem go zjadła - ha, ha, ha
Alem go zjadła - ha, ha, ha
Alem go zjadła.
Refren:
Gdzie jest ta ulica, gdzie jest ten dom?
Gdzie jest ta dziewczyna, co kocham ją?
Znalazłem ulicę, znalazłem dom.
Znalazłem dziewczynę co kocham ją.
R: I nawet kiedy będę sam
Nie zmienię się, to nie mój świat
Przede mną droga, którą znam
Którą ja wybrałem sam
B: Tak, zawsze genialny
Idealny muszę być
I muszę chcieć, super luz i już
Setki bzdur i już to nie ja
R: I nawet kiedy będę sam
Nie zmienię się, to nie mój świat
Przede mną droga, którą znam
Którą ja wybrałem sam
B: Wiesz, lubię wieczory
Lubię się schować na jakiś czas
I jakoś tak, nienaturalnie
Trochę przesadnie pobyć sam
F: Wejść na drzewo i patrzeć w niebo
Tak zwyczajnie, tylko, że
Tutaj też, wiem kolejny raz
Nie mam szans być kim chcę
R: I nawet kiedy będę sam
Nie zmienię się, to nie mój świat
Przede mną droga, którą znam
Którą ja wybrałem sam
F: Noc, a nocą, gdy nie śpię
Wychodzę, choć nie chcę
Spojrzeć na chemiczny świat
Pachnący szarością
Z papieru miłością, gdzie Ty i ja
F: I jeszcze ktoś, nie wiem kto
Chciałby tak przez kilka lat
Zbyt zachłannie i trochę przesadnie
Pobyć chwilę sam, chyba go znam
I nawet kiedy będę sam
Nie zmienię się, to nie mój świat
Przede mną droga, którą znam
Którą ja wybrałem sam/ x2
Ten punkt na ziemi wyznaczyli razem
Było ich tylu, że nie zliczył chyba nikt
Niech stanie wieża - piramida marzeń
Pomyślał ktoś, a potem ciszę przeciął krzyk:
Wybudujemy wieżę -
wierzę, wierzę, wierzę...
Choć różne słowa, różny kolor skór
Byle się tylko znaleźć
w pozaziemskiej sferze
Gdzie szczyty gór
Gdzie pośród chmur
Można się z Bogiem samym oko w oko zmierzyć.
Schody do raju.
Kain chciał tam być i Abel.
Ludzie bez krajów
Bezimienni konstruktorzy wieży Babel.
Żyjemy teraz w różnych stronach ziemi.
Swój środek świata już gdzie indziej każdy ma
Lecz wieża Babel zawsze jest marzeniem
Wysoka tak, że w naszych snach dotyka gwiazd.
Wybudujemy wieżę -
wierzę, wierzę, wierzę...
Choć różne słowa, różny kolor skór
Byle się tylko znaleźć
w pozaziemskiej sferze
Gdzie szczyty gór
Gdzie pośród chmur
Można się z Bogiem samym oko w oko zmierzyć.
Schody do raju.
Kain chciał tam być i Abel.
Ludzie bez krajów
Bezimienni konstruktorzy wieży Babel.
Jak nomadowie bez krajów i korzeni.
Szukamy Ciebie w katakumbach wielkich miast
Tam wieży Babel odnajdziemy cienie.
W podziemiach metra potrafimy dotknąć gwiazd.
Wybudujemy wieżę -
wierzę, wierzę, wierzę...
spełnionych marzeń napiszemy wzór
bo odliczanie zawsze kończy się na zerze
Nad szczyty gór, powyżej chmur
Unieść się w kosmos nie jest trudno w naszej erze
Wybudujemy wieżę, wierzę, wierzę, wierzę
Choć różne słowa, różny kolor skór
Na horyzoncie nieba w pozaziemskiej sferze
Nad pasmem gór,
Gdzieś pośród chmur.
On nas usłyszy gdy powiemy słowo …. WIERZĘ.
Piszesz mi w liście, że kiedy pada,
Kiedy nasturcje na deszczu mokną,
Siadasz przy stole, wyjmujesz farby
I kolorowe otwierasz okno.
Trawy i drzewa są takie szare,
Barwę popiołu przybrały nieba.
W ciszy tak smutno, szepce zegarek
O czasie, co mi go nie potrzeba.
Ref. : Więc chodź, pomaluj mój świat
Na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
Niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
Kolorami całej Ziemi.
Za siódmą górą, za siódmą rzeką,
Twoje sny zamieniasz na pejzaże.
Niebem się wlecze wyblakłe słońce,
Oświetla ludzkie wyblakłe twarze.
Ref. : Więc chodź, pomaluj mój świat
Na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
Niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
Kolorami całej Ziemi.
Więc chodź, pomaluj mój świat
Na żółto i na niebiesko,
Niech na niebie stanie tęcza
Malowana twoją kredką.
Więc chodź, pomaluj mi życie,
Niech świat mój się zarumieni,
Niech mi zalśni w pełnym słońcu,
Kolorami całej Ziemi.
Zamienię każdy oddech w niespokojny wiatr
By zabrał mnie z powrotem - tam, gdzie masz swój świat
Poskładam wszystkie szepty w jeden ciepły krzyk
Żeby znalazł cię aż tam, gdzie pochowałaś sny
Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
by do ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie ty
Nie pytaj mnie o jutro - to za tysiąc lat
Płyniemy białą łódką w niezbadany czas
Poskładam nasze szepty w jeden ciepły krzyk
By już nie uciekły nam, by wysuszyły łzy
Już teraz wiem, że dni są tylko po to,
by do ciebie wracać każdą nocą złotą
Nie znam słów, co mają jakiś większy sens
Jeśli tylko jedno - jedno tylko wiem:
Być tam, zawsze tam, gdzie ty
ref.
Budzić się i chodzić, spać we własnym niebie
Być tam, zawsze tam, gdzie ty
Żegnać się co świt i wracać znów do ciebie
Być tam, zawsze tam, gdzie ty
Budzić się i chodzić, spać we własnym niebie
Być tam, zawsze tam, gdzie ty
W dolinie spokój
A w niej wreszcie mieszkam ja
Świat mam na oku
I taki już jest od lat
I pytasz czemu na trawie jest szron
I skąd nadchodzi czarny front
Chmur, które idą do nas
Wiatr wieje ze wszystkich stron
Lepiej zamknę drzwi
Wiem, że nie ma nic gorszego niż Buka
Mówi, że wróci, ale nie wiesz kiedy
I stanie pod domem, bo siebie się nie da oszukać
Strach jest ten sam, jak wtedy
Wyglądam przez okno
Raczej nie przyszedł nikt
Ale podobno
Nie wszystko widać gdy...
Na szybach i na trawie jest szron
Gdy nadchodzi czarny front
Chmur, które idą do nas
Wiatr wieje ze wszystkich stron
Lepiej zamknę drzwi
Wiem, że nie ma nic gorszego niż Buka
Mówi, że wróci, ale nie wiesz kiedy
I stanie pod domem, bo siebie się nie da oszukać
Strach jest ten sam, jak wtedy
Wiem, że nie ma nic gorszego niż Buka
Mówi, że wróci, ale nie wiesz kiedy
I stanie pod domem, bo siebie się nie da oszukać
Strach jest ten sam, jak wtedy
Po tylu latach wiem już na pewno
Że kiedy przyjdzie jasne będzie jedno
Złe myśli nie były tego warte
Zostawię drzwi otwarte
Lubiła róże i śpiewała jazz
Wiecznie nie w swojej skórze
Pytała, jak to jest
Zanurzona w marzenia
Gdy wkładała dres
Mówili tak w telewizji
Trzeba jakieś mieć
A gdyby na parkiet ktoś
Porwał ją choć raz
Zniknąłby cały świat
Gdy orkiestra gra
Lecz ta melodia się skończy i tak
Tańcz ze mną
Niech ściany się kręcą
No tańcz
Ta melodia się skończy i tak
Tańcz ze mną
Sekundy pędzą
No tańcz
Potem powróci mój szary świat
On lubił się włóczyć po mieście co dzień
Na pamięć ulic się uczyć
Przyjacielem cień
Mieszkanie nieduże i kredytów pięć
Bez windy na samej górze
Uśmiechnięty szedł
A gdyby na parkiet ktoś
Porwał go choć raz
Zniknąłby cały świat
Gry orkiestra gra
Lecz ta melodia się skończy i tak
Tańcz ze mną
Niech ściany się kręcą
No tańcz
Ta melodia się skończy i tak
Tańcz ze mną
Sekundy pędzą
No tańcz
Potem powróci mój szary świat
Wróci mój szary świat
No tańcz
Potem powróci mój
Wróci mój szary świat
No tańcz
Potem powróci mój szary świat
Tańcz ze mną
Niech ściany się kręcą
No tańcz
Ta melodia się skończy i tak
Tańcz ze mną
Sekundy pędzą
No tańcz
Potem powróci mój szary świat
Tańcz ze mną
Niech ściany się kręcą
No tańcz
Ta melodia się skończy i tak
Tańcz ze mną
Sekundy pędzą
No tańcz
Potem powróci mój szary świat
Nic nie robić, nie mieć zmartwień
Chłodne piwko w cieniu pić
Leżeć w trawie, liczyć chmury
Gołym i wesołym być
Nic nie robić, mieć nałogi
Bumelować gdzie się da
Leniuchować, świat całować
Dobry Panie pozwól nam
Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy (2x)
Nic nie robić, nie mieć zmartwień
Chłodne piwko w cieniu pić
Leżeć w trawie, liczyć chmury
Gołym i wesołym być
A prywatnie być blondynem
Mieć na głowie włosów las
I na łóżku z baldachimem
Robić coś niejeden raz
Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy (2x)
Być ponadto co nas boli
Co ośmiesza tylko nas
Wypić z wrogiem beczkę soli
Dobry Panie pozwól nam
Nie oglądać wiadomości
Paru gościom krzyknąć "pass"
Złotej rybce ogryźć ości
Za to co przyniosła nam
Jedzie pociąg z daleka, na nikogo nie czeka
Konduktorze łaskawy, byle nie do Warszawy (2x)
Nie nie nie nie nie
Byle nie do Warszawy
Nie nie nie nie nie
Byle nie do Warszawy
N: Wschodami gwiazd i zachodami
Odmierzam czas liści kolorami
Odmierzam czas nie używając dat
Czekaniem na niespodziewane
Straconych szans rozpamiętywaniem
Odmierzam czas nie używając dat
Razem: Nie liczę godzin i lat
To życie mija nie ja
Bliżej gwiazd, bliżej dna
Jestem wciąż taki sam, wciąż ten sam
Nie liczę godzin i lat,
to życie mija nie ja
Z kilku dni w morzu dat
własny swój znaczę ślad
Własny ślad
M: Zużytych słów przesypywaniem,
Gubieniem dróg i odnajdywaniem
Odmierzam czas, nie używając dat
Bez godzin i bez kalendarzy,
Długością dni i zmiennością zdarzeń
Odmierzam czas, nie używając dat
Na chwilę przed odlotem
Wśród ptasich stad
W zawiłym horoskopie
Na tysiąc lat
W otwartym nagle oknie
W cieniu za firanką
Wśród ludzi na przystanku
W słońcu i we mgle -
Szukaj mnie
Cierpliwie dzień po dniu
Staraj się podążać moim śladem
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.
Wśród siedmiu dni tygodnia
Jednakich tak
W tańczących deszczu kroplach
Zawodu łzach
Po lustra obu stronach
W nowych wciąż marzeniach
Gdzie jestem, gdzie mnie nie ma
Już nie bardzo wiem
Szukaj mnie
Cierpliwie dzień po dniu
Staraj się podążać moim śladem
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę. /x2
Kto zapomni ty czy ja,
Komu będzie kogoś brak
Nie pytaj przecież wiesz ,
Bierz życie jakie jest
Już nie zmienisz teraz nic,
Nie przewidział tego nikt
Że nasz niezwykły sen `
Jak mgła rozpłynie się
REF:
Zatańczysz ze mną jeszcze raz, ostatni raz
Nim skończy się ten bal
Nadziei iskra błyśnie w nas i zgaśnie w nas
Jak nie potrzebna łza .
Choć nam będzie siebie brak ,
Choć poznamy ciszy smak
Nie cofnie czasu nikt,
Gdy w oczy zajrzysz mi
Podzielimy świat na pół,
Pogonimy resztki słów
I zanim minie dzień,
Zapomnieć możesz mnie.
REF: Zatańczysz ze mną ...
Jarek: W starym albumie u mego dziadka
Jest takie zdjęcie, istny cud
Płynący w falach, wśród mewek stadka
Statek na parę sprzed lat stu
J: Tłum marynarzy pokład mu zdobi
Słońce na górze pięknie lśni
Dobry fotograf to zdjęcie zrobił
Wszystko jak żywe, aż się ckni
Razem: Parostatkiem w piękny rejs,
Statkiem na parę w piękny rejs
Przy wtórze klątw bosmana,
Głośnych krzyków aż od rana
Tak śpiewnie dusza łka
R: Kąpielowy kostium włóż
I na pokładzie ciało złóż
Bo tutaj szum maszyny,
Bo tutaj głosem dziewczyny
Tak cudnie śruba gra
J: Dziadek bosmanem był na tym statku
Wśród majtków wzbudzał wiecznie strach
Krzyczał, aż drżały na brzegach kwiatki
Cała załoga stała w łzach
J: Lecz kiedy dziadek fajkę zapalił
Tytoń mu zaczął płuca grzać
Dziadek coś nucił, tytoń się palił
Marzył, by wieki mógł mu trwać
Gdy nie bawi cię już
Świat zabawek mechanicznych
Kiedy dręczy cię ból
Niefizyczny
Zamiast słuchać bzdur
Głupich telefonicznych wróżek zza siedmiu mórz
Spytaj siebie czego pragniesz
Dlaczego kłamiesz, że miałaś wszystko
Gdy udając, że śpisz
W głowie tropisz bajki z gazet
Kiedy nie chcesz już śnić
Cudzych marzeń
Bosa do mnie przyjdź
I od progu bezwstydnie powiedz mi czego chcesz
Słuchaj jak dwa serca biją
Co ludzie myślą, to nieistotne
Kochaj mnie
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę
Kochaj mnie namiętnie tak
Jakby świat się skończyć miał
Swoje miejsce znajdź
I nie pytaj czy taki układ ma jakiś sens
Słuchaj co twe ciało mówi
W miłosnej studni już nie utoniesz
Kochaj mnie,
Kochaj mnie,
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak zapalniczka płomień
Jak sucha studnia wodę
Kochaj mnie, |x2
Kochaj mnie nieprzytomnie
Jak księżyc w oknie śmiej się i płacz
Na linie nad przepaścią tańcz
Aż w jedną krótką chwilę
Pojmiesz po co żyjesz.. .
Ku różnym stronom ściągnęliśmy dłonie
W różnych mieszkały światach nasze myśli
Oczy ku różnej wyglądały stronie
Jakże, o luby, ku sobieśmy przyszli?
Jak gwiazdy, równe wielkością i kształtem
Do przeciwnego wyrzucone biegu
Kiedy je niebo jednostajnym gwałtem
Wiecznie odtrąca od każdego brzegu
Jak gwiazdy, równe wielkością i kształtem
Do przeciwnego wyrzucone biegu
Kiedy je niebo jednostajnym gwałtem
Wiecznie odtrąca od każdego brzegu
Wieczni wygnańcy z powszechnego świata
Jestże to dla nich szkodą czy korzyścią
Że wstręt ku wszystkim znowu je pobrata
I że się muszą kochać nienawiścią?
Jak gwiazdy, równe wielkością i kształtem (Wielkością i kształtem)
Do przeciwnego wyrzucone biegu (Wyrzucone biegu)
Kiedy je niebo jednostajnym gwałtem
Wiecznie odtrąca od każdego brzegu (Od każdego brzegu)
Jak gwiazdy, równe wielkością i kształtem (Wielkością i kształtem)
Do przeciwnego wyrzucone biegu (Wyrzucone biegu)
Kiedy je niebo jednostajnym gwałtem
Wiecznie odtrąca od każdego brzegu
Hej tam gdzieś znad czarnej wody,
Wsiada na koń Kozak młody.
Czule żegna się z dziewczyną.
Jeszcze czulej z Ukrainą!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy skowroneczku!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy dzwoń! dzwoń! dzwoń!
Wiele dziewcząt jest na świecie,
lecz najwięcej w Ukrainie!
Tam me serce pozostanie,
przy kochanej mej dziewczynie!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy skowroneczku!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy dzwoń! dzwoń! dzwoń!
Żal, żal za dziewczyną!
Za zieloną Ukrainą!
Żal, żal, serce płacze.
Już jej więcej nie zobaczę!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy skowroneczku!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy dzwoń! dzwoń! dzwoń!
Wina, wina, wina, wina dajcie!
A jak umrę pochowajcie.
Na zielonej Ukrainie,
Przy kochanej mej dziewczynie!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy skowroneczku!
Hej! Hej! Hej sokoły!
Omijajcie góry, lasy, doły!
Dzwoń! Dzwoń! Dzwoń dzwoneczku!
Mój stepowy dzwoń! dzwoń! dzwoń!
Mam tak samo, jak ty
Miasto moje, a w nim
Najpiękniejszy mój świat
Najpiękniejsze dni
Zostawiłem tam kolorowe sny
Kiedyś zatrzymam czas
I na skrzydłach jak ptak
Będę leciał co sił
Tam, gdzie moje sny
I warszawskie kolorowe dni.
Gdybyś ujrzeć chciał
Nadwiślański świt
Już dziś wyruszaj ze mną tam
Zobaczysz, jak
Przywita pięknie nas
Warszawski dzień
Mam tak samo, jak ty
Miasto moje, a w nim
Najpiękniejszy mój świat
Najpiękniejsze dni
Zostawiłem tam kolorowe sny
Gdybyś ujrzeć chciał
Nadwiślański świt
Już dziś wyruszaj ze mną tam
Zobaczysz, jak
Przywita pięknie nas
Warszawski dzień
Zobaczysz, jak
Przywita pięknie nas
Warszawski dzień
Warszawski dzień
Warszawski dzień!